Z ulgą zamykałam drzwi 25 czerwca, przepracowana, przemęczona, dopinając wciąż coś na ostatni guzik przed urlopem. Jeden z koszmarów urlopowych to taki, kiedy dzwoni telefon z pracy... Ale o urlopie miało być. Piątek upłynął sobie pod znakiem pociągów, dość duszno więc nie bardzo miło było, ale wieczorne spotkanie z kochaną osobą dodało sił. Humor popsuł się kiedy zobaczyłam pokój hotelowy w Łodzi... Paskudny wystrój, pokój śmierdzący papierosami, rozlatujący się sprzęt, internet tylko na korytarzu i najgorsze: pleśniejąca łazienka :-/ Na stronach internetowych nieco inaczej to wyglądało (tak więc odradzam wszystkim hotel Boss). Niestety musiałam tam zostać, z racji Ligi Światowej, hotele ze znośnymi cenami miały wszystko pozajmowane. Sobotę i niedzielę spędziłam poza hotelem, na siatkówce (to temat na osobną notkę, która zapewne nigdy nie powstanie ;), biegając po sklepach, spotykając się ze znajomymi i wydając niesamowite ilości pieniążków (mam wybitne zdolności w tym zakresie). Naładowana pozytywnymi emocjami i mając w kieszeni nową dawkę wspomnień wyruszyłam w poniedziałek na Kaszuby. Duchota panująca tego dnia wykończyła mnie całkowicie. Ale zawsze jak tu dojeżdżam to dochodzę do wniosku że warto, zieleń, lasy i jeziora. Na Kaszubach siedzę już tydzień, robiąc wypady do mniejszych miejscowości i miasteczek. Wczoraj odwiedziłam zatłoczoną, umęczoną tłumem festiwalowym Gdynię, żeby zerknąć na paradę żaglowców i spędziłam kilka godzin na plaży, gdzie słońce spiekło mnie niemiłosiernie, bo pogoda była żaglowa (słońce i wiatr) człowiek nawet nie czuł, że się opala. Za wczorajszą bezmyślność pokutuję dziś i zastanawiam się jak tu się ludziom pokazać w takim stanie. Oprócz wycieczek mniejszych i większych leżę i odpoczywam, oglądam filmy i czytam książki. Planowany powrót do domu środa, gdzie zostanie mi cztery dni na aklimatyzację do codziennego życia. Ale pomyślę o tym podczas dwunastogodzinnej drogi do domu, dziś jeszcze się urlopuję i lenię ;)
Przeczytaj to jeszcze raz: Mowgli – nic więcej?
6 godzin temu
0 komentarze:
Prześlij komentarz