Ostatnio blog zamienia się w kulinarny :) Dzisiaj niedziela wyjątkowo aktywna dla piekarnika, najpierw pyszne lekkie ciasto z owocami (ja użyłam śliwek węgierek) z przepisu od Dorotki, a teraz wyjęłam z formy chleb z San Francisco z przepisu Liski. Chlebek jest na moim bardzo młodym zakwasie więc sporo ryzykuję, ale nie mogłam się doczekać :) Wyrósł i pachnie pięknie, ciekawe jak smakuje? Natomiast zakwas ma się u mnie bardzo dobrze, dokarmiany bąbelkuje i sobie pracuje stojąc przy kaloryferze, jeszcze podkarmię go kilka dni (całkiem sporo go mam, możliwe że z nadmiaru znów zaryzykuję i zużyję na coś) i mam nadzieję że dochowam się wieloletniego zakwasu ;) Takiego stuletniego z San Francisco to pewnie nie ;)
Więcej o chlebku będzie gdy pokroję (nie znoszę czekać na to aż ostygnie. A dziś jeszcze kilka słów o tym co również zaprząta mi głowę ostatnio w weekendy. Siatkówka :) zwariowałam na stare lata, uparłam się na klub kibica, zapisałam się jeżdżę na wyjazdy (i wiem że cały dzień w autokarze spędzony odbija się na plecach niestety) walczę z bólem gardła, okrzyki na meczach, przeciągi, zimne napoje na to wszystko.... trzeba mieć końskie zdrowie ;) Ale chwile takie jak na wczorajszym meczu i ta radość że w końcu się udało... to nie do opisania :) Bo właściwie jak opisać stan kiedy stoisz w pełnym rynsztunku dwie minuty przed meczem i czujesz jak adrenalina podnosi ciśnienie krwi? Jest w tym trochę niepewności i dużo radości, a stoisz pomiędzy setką takich entuzjastów jak Ty... Uwielbiam siatkówkę, zawsze i wszędzie i owszem spędzę te 27 godzin w autokarze... Ale o tym w grudniu ;) A teraz idę zobaczyć ten chleb...
Edit: Ach co tu wiele mówić... zaraz wam pokażę... pachnie i smakuje obłędnie... udał się bardzo, śliczny, delikatny w smaku, miąsz jest mięciutki, skórka chrupiąca (nawet nieco za bardzo) cudo po prostu... Jak ja się cieszę że ten zakwas mam :-] A oto chlebek:
A przepis podaję za Liską:
2 łyżeczki suszonych drożdży
200 g mąki pszennej razowej
400 g mąki pszennej białej
1/2 łyżki cukru
2 łyżki octu balsamicznego
1 i 1/4 łyżeczki soli
250 g zakwasu żytniego lub pszennego
375 ml wody
do posmarowania: jajko wymieszane z 2 łyżkami śmietanki (ja użyłam mleka)
Drożdże i cukier rozpuścić w wodzie i odstawić na 15 min.
Następnie dodać do niego 375 g mąki białej, zakwas, sól i ocet. Wymieszać, przykryć i odstawić do czasu aż podwoi swoją objętość, tj ok. 30 min. (u mnie trzeba było czekać dłużej jakieś 45 minut, myślę że to z powodu młodego zakwasu) Dodać pozostałą mąkę i zagnieść luźne ciasto. Wlać je do dwóch keksówek lub formy kwadratowej o boku 24 cm i odstawić by wyrosło (ja użyłam jednej większej keksówki, Liska u siebie piecze w takiej płaskiej większej formie). Posmarować jajkiem. Piekarnik nastawić na temp. 230 st. Kiedy się nagrzeje, wstawić chleb i piec 10 minut. Następnie zmniejszyć temp. do 200 st C i piec kolejne 35 min.
Smacznego!
0 komentarze:
Prześlij komentarz